piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 2

Rozdział 2

Hermiona Granger wstała następnego dnia w okropnym humorze. Nie wyspała się, ale warto było zarwać noc. Porozmawiała szczerze z mamą, chociaż wątpiła w to, co powiedziała jej rodzicielka na temat Malfoy'a. Ona miała coś do niego czuć? To nierealne, wręcz absurdalne.
Postanowiła poprawić sobie nieco humor i natychmiast chwyciła kartkę i długopis.

Kochana Ginny,
co ty na małe lody na Pokątnej? Przy okazji możemy kupić rzeczy do Hogwartu. Odpisz jak najszybciej.
Hermiona 

Wypuściła swoją sowę, którą dostała od..
... jego twarz
... jego uśmiech
... zadowolenie na twarzy
... jego głos

Szybko odgoniła od siebie te wspomnienia i podeszła do szafy. Zdecydowała się na zwiewną, czerwoną sukienkę i białe tenisówki. Włosy wyprostowała różdżką, gdy w szybę ktoś zastukał. Szybko otworzyła okno, wpuszczając sowę do pokoju, która usiadła na jej ramieniu, wyciągając nóżkę z listem.
- Dzięki Spot - powiedziała czule Hermiona, odwiązując kopertę.

Kochana Hermiono,
z wielką chęcią wybiorę się z tobą na Pokątną. Spotkajmy się w Dziurawym Kotle o 12.
Ginny

To była pierwsza dobra wiadomość tego dnia. Zeszła na dół do kuchni na śniadanie.
- Cześć mamo.
- Cześć Mionka. Co chcesz na śniadanie?
- Może naleśniki? Proooszę - uśmiechnęła się Hermiona.
Jane zaśmiała się tylko.
- No pewnie - natychmiast zabrała się za robienie śniadania.
- Gdzie tata? - spytała zaciekawiona Hermiona, zaglądając do salonu.
- Musiał jechać pilnie do pracy. Problem z jednym pacjentem - powiedziała Jane, kręcąc głową ze zrezygnowaniem i stawiając przed córką porcję naleśników z syropem.
- Kocham cię, mamo - Hermiona wąchała gorące placki na talerzu.
- Ja ciebie też, skarbie. Słuchaj Hermiona, pojechałabym do taty sprawdzić, co się stało. Masz jakieś plany na dzisiaj?
- Tak o 12 spotykam się z Ginny na Pokątnej. Kupię od razu rzeczy do Hogwartu.
- W porządku. Będziesz na obiedzie?
- Wydaje mi się, że nie. Zjemy na mieście, dzięki - odparła Hermiona, przeżuwając naleśnika.
- Okej, to do zobaczenia wieczorem - pożegnała się Jane i pocałowała córkę w czoło. Wzięła płaszcz i po chwili już jej nie było.
Hermiona dokończyła śniadanie, włożyła naczynia do zmywarki i poszła na górę, gdzie pogrążyła się w lekturze.
Budzik na jej stoliku nocnym zaczął dzwonić, wskazując godzinę 11.50. Dziewczyna wstała, wygładziła sukienkę, chwyciła torebkę i wyszła z domu, poprzednio rzucając na niego zaklęcia ochronne.

Teleportowała się w ciemnej uliczce, niedaleko Dziurawego Kotła. Wyszła z niej, kierując się ruchliwą ulicą. Dalej ją zastanawiało, jak mugole przechodzą obok lokalu, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem. Tłumaczono, że po prostu był on niewidoczny dla nich, tak jak Hogwart, który widzieli jako ruiny.
Weszła do środka, od razu zauważając rudą czuprynę. Podeszła do Ginny, która natychmiast ją zauważyła i wpadła jej w ramiona.
- Cześć Ginny - przywitała się czule Hermiona.
- Hej Miona. Co tam u ciebie? Tyle się nie widziałyśmy! Czyli jedziesz do Hogwartu?! - gadała jak najęta.
- Taak, skąd wiesz? - spytała zdziwiona Hermiona.
- Yyyy... może dlatego, że napisałaś tak w liście?
- Nieważne - zaśmiała się brunetka.
- Idziemy?
- Jasne! - zgodziła się Hermiona.
Wyszły na ulicę Pokątną, zapełnioną ludźmi, co nikogo nie dziwiło. Tu, zawsze było pełno osób. Dziewczyny skierowały swoje kroki do księgarni, apteki, do Madame Malkin... Dosłownie wszędzie. Gdzieniegdzie spotkały kolegów i koleżanki z Hogwartu.
Rozmawiały także z Lavender, Seamusem, Parvati i Deanem. Oni także zamierzali wracać. Gryfonki były w szoku, gdy Parvati wyciągnęła dłoń z pierścionkiem zaręczynowym.
Ucieszyły się, gdy spotkały Neville'a, który także wracał do zamku razem z Luną, z którą był w oficjalnym związku.
Po kilku godzinach, Ginny i Hermiona usiadły w małej restauracji na zewnątrz. Położyły swoje torby z zakupami na krzesłach obok i zamówiły dla siebie obiad.
- Jeden wypad na Pokątną i od razu tyle rzeczy się dowiadujesz - uśmiechnęła się Ginny, ściągając okulary przeciwsłoneczne i kładąc na stoliku.
- Oj tak. Ta zaręczona, ci w związku.. ale cieszę się z ich szczęścia. No i oczywiście, że wracają do Hogwartu - powiedziała Hermiona, dziękując kelnerowi za przyniesione dania. Zaczęła jeść, ale zauważyła, że Ginny dalej siedzi, tak jak przedtem i wpatruje się tępo gdzieś w dal.
- Czemu nie je..
- Poniekąd im zazdroszczę - przerwała jej rudowłosa, przenosząc wzrok na starszą przyjaciółkę.
- Czego, Gin?
- Związku. Szczęśliwego, udanego związku - powiedziała zrezygnowanym głosem, zaczynając jeść swoją surówkę.
- Przecież jesteś z Harrym. Jesteś szczęśliwa - zauważyła Hermiona, ale widząc wyraz twarzy Ginny, natychmiast zareagowała. - czy nie jesteś?
- No.. nie bardzo. Harry się zmienił. Ciągle coś załatwia. Kończą się wakacje, a ja się z nim widziałam dwa razy, z czego raz wybiegł z domu, a drugi raz urwał się z kolacji w knajpce, tłumacząc, że musi coś załatwić. Ja.. naprawdę nie wiem, czy to ma przyszłość...
- Och, Ginny... Może porozmawiaj z nim? - zasugerowała Hermiona.
- Próbowałam i to nie raz! Od dłuższego czasu o tym myślę i chyba za niedługo z nim zerwę. Najpierw muszę się przełamać.
- Nie będę cię przekonywać na siłę. Twój wybór, ale pamiętaj, że nie powinnaś go tak długo oszukiwać - powiedziała szatynka.
- Wiem, wiem.
Po tej poważnej rozmowie, dziewczyny skierowały rozmowę na przyjemniejsze tematy.

Szły ulicą w kierunku Dziurawego Kotła, gdy zobaczyły ich. Szli, odprowadzani rozmarzonym wzrokiem wielu kobiet. Jednak oni nawet nie patrzyli na nie. Ich wzrok skierowany był na gryfonki.
- O nie - wyszeptała Ginny, widząc zbliżających się ślizgonów.
Chłopcy podeszli do nich natychmiast. Draco przybrał kpiący wyraz twarzy, a Blaise się uśmiechał. Znały go ze szkoły. Zawsze zabawny, odprawiał niezłe sceny, wszyscy się z niego śmiali, ale bardzo go lubili. Można go nazwać prawowitym następcą bliźniaków Weasleyów.
Dopiero, gdy jego przyjaciel rzucił: "Cześć szlamo. Cześć rudzielcu" - ciemnoskóremu uśmiech spełzł z twarzy. Widać było, że denerwuje się rzadko, ale jeśli już, to porządnie i lepiej nie stawać mu wtedy na drodze.
- Draco, odpuść. Cześć Hermiona! Cześć Ruda! - przywitał się, a na jego twarz ponownie wkradł się uśmiech.
- Co ty Blaise do cholery wyprawiasz? - warknął blondyn.
- Witam się z koleżankami ze szkoły. Jak ci się nie podoba to wypad! Nie ma Go. Nie uważasz, że to przesada z tymi uprzedzeniami?! - patrzył groźnie na przyjaciela, a z jego oczu ciskały błyskawice. - Odwrócił wzrok na zdumione dziewczyny. - Proponuję, aby zacząć wszystko od nowa. Jeśli was jakkolwiek obraziłem i zraniłem to przepraszam. Blaise Zabini - wyciągnął dłoń do Hermiony, bo to ją najbardziej chciał przeprosić.
Hermiona była wyrozumiała i kierowała się zasadą, że każdy zasługuje na drugą szansę.
- Hermiona Granger - uśmiechnęła się ciepło do mulata.
- MIONA! - ryknął Blaise, biorąc zszokowaną szatynkę w ramiona. - Od teraz będziemy przyjaciółmi! Ludzie! Mam przyjaciółkę! Do tego prymuskę! - krzyczał. Draco stał obok i kręcił z zażenowania głową.
- A ty ruda? - spytał po chwili Blaise, gdy się uspokoił.
- Ginny Weasley, mnie tak łatwo nie udobruchasz - uśmiechnęła się sztucznie Ginny.
- Oj Wiewiórko! Zaprzyjaźnimy się! - zawołał uradowany Blaise i już chciał ją przytulić, ale rudowłosa szybko umknęła.
- Ehhmm.. Draco? - spytał znacząco brunet, nie przejmując się odtrąceniem przez Ginny.
- Co? - spytał mało inteligentnie blondyn.
- Może chciałbyś coś powiedzieć dziewczynom?
- Nie, raczej nie.
- Draco! - powiedział ostrzegawczo Blaise.
- Odpuść, stary - mruknął Draco i odszedł.
Blaise popatrzył na oddalającego się przyjaciela, uśmiechnął się przepraszająco do gryfonek i poszedł za Draconem, rzucając jeszcze do dziewczyn:
- Do zobaczenia w szkole.
- Co to miało być? - spytała Ginny, obserwując zarys postaci chłopaków.
- Nie mam pojęcia - mruknęła Hermiona, zakładając włosy za ucho. - Boję się, co Blaise będzie odstawiał w szkole. Ale mimo wszystko cieszy mnie to, że się zakolegowaliśmy - powiedziała Hermiona.
- Naprawdę Hermiona?! To pajac - zauważyła Ginny, kierując się w stronę wyjścia z Pokątnej.
- Jeszcze zobaczymy - zachichotała brunetka. Z tą dwójką będzie ciekawie.
- HERMIONA?! - usłyszały czyjś krzyk. Ginny od razu się spięła, widząc zbliżające się postacie, a Hermiona zmieszała.

BUM! Wielki powrót! Stwierdziłam, że mam nagły przypływ weny, więc zamieszczam nowy rozdział! :)
Zachęcam także do komentowania ;)

4 komentarze:

  1. No i jest Zabini :D Czuję, że w tym opowiadaniu będzie odstawiał niezłe szopki :)
    Cieszy mnie to jak, nie powiem co ;]
    Dobrze, że Draco nie przeprosił Hermiony i Ginny, z dwojga złego wolę jak jest narcyzowaty przez dłuższy okres czasu.
    Pozdrawiam
    Arabella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabini i jego poczucie humoru musi być :D
      Też lubię takie zachowanie u innych! :D
      Pozdrawiam również, A.M. :))

      Usuń
  2. Zabini jak zwykle komiczny ;) Szkoda, że Draco taki uprzedzony no ale może się to zmieni :)
    Lecę dalej!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń